Swoją twórczość możesz wykorzystać nawet w kuchni...

czwartek, 28 marca 2013

Pieczeń z łopatki

Niedługo święta, szał zakupów, zwłaszcza w sklepach z wędlinami...Ja przyznam się oprócz dobrej kiełbasy od dawna nie kupuję takich "przysmaków", nafaszerowanych azotanami. Wczoraj jak kupowałam mięso z łopatki do bigosu przyszedł mi do głowy pomysł na łopatkę z farszem. Z kilogramowego kawałka łopatki, który miał być do bigosu wykorzystałam tylko połowę, ale ścięłam mięso w poprzek zostawiając ładny cienki płat (ok. pół kg). Doprawiłam mięso: papryką ostrą, solą, czosnkiem granulowanym, majerankiem. Na owym płacie rozsmarowałam cienko trochę farszu, z którego robiłam na obiad pulpety (tym razem było to mięso z indyka), zwinęłam w roladkę, obwiązałam sznurkiem. Potem obsmażyłam mięso na małej ilości oleju z dodatkiem masła. Przełożyłam roladę do rękawa do pieczenia, wkładając tam jeszcze 2 ziarenka ziela angielskiego i 1 liść laurowy. Rękaw z pieczenią zawsze wkładam do szybkowaru, do którego nalewam ok. 1,5 litra wody. Paruję około godziny. Tak uduszona łopatka po ostygnięciu nadaje się do chleba, jest miękka i aromatyczna.

Tak wyglądała rolada po wyjęciu z rękawa z szybkowaru. Zlałam jeszcze "dobry" słoik sosu pieczeniowego, oczywiście zamrażam go po ostygnięciu.










Oto wygląd rolady po ostygnięciu i  przekrojeniu. Żółta warstwa to farsz indyczy, przyprawiony kurkumą.

wtorek, 26 marca 2013

Pierogi z mięsem

Moim najczęściej wykonywanym we wtorki daniem są pierogi z mięsem. Chociaż jakby się zatrzymać na farszu do tych pierogów, to niekoniecznie jest to czysto "mięsny" farsz. I zawsze zawiera coś innego. Najczęściej  farsz robię w poniedziałek i wykorzystuję do niego mięso drobiowe z niedzielnego rosołu, to na które nie było już chętnych (pośledniejszego sortu - prawdę mówiąc). Do tego dodaję cebulkę, czasami pieczarkę, wczoraj wykręciłam to resztką kaszy jęczmiennej. Przede wszystkim mięso, cebulę i grzyby (mogą być też warzywa z rosołu - ale nie za dużo), podsmażam na małej ilości tłuszczu, potem przekręcam wszystko przez maszynkę i doprawiam: pieprzem, solą, przyprawą do mięsa. Czasem zagęszczam otrębami, jeśli farsz jest za rzadki. Następnego dnia robię ciasto na pierogi: mąka, ciepła woda, łyżka oleju. Ciasto wyrobione i wywałkowane - to do tego troszkę farszu, lepimy pierożki. Gotujemy w osolonej gorącej wodzie, ja podaję je z odrobiną tłuszczu ze słoniny (ze skwareczkami) i  posypuję kiełkami. Smacznego!


niedziela, 24 marca 2013

Kiełki cd

Ciąg dalszy cyklu o kiełkach. Czas na nowość. Kupiłam ostatnio mieszankę kiełków o łagodnym smaku. Przeczytałam skład - ale tu nic mnie nie zaskoczyło. Znalazłam tam nasiona: lucerny, fasolki mung, rzodkiewki i soczewicy - więc nic nowego. Smakowały jednak dobrze...

Tak wyglądała mieszanka przed jej zjedzeniem, na kanapkach smakowała znakomicie.

piątek, 22 marca 2013

Kiełki cd

Dzisiaj będzie o moich ulubionych kiełkach rzodkiewki. Są ani za małe, ani za duże. Przede wszystkim kiełkują bardzo szybko, są smaczne o ostrym, pikantnym smaku. Jeśli ktoś lubi ogólnie rzodkiewkę, to kiełki są podobne w smaku, tylko delikatniejsze. Ja posypuję nimi kanapki, dodaję do zupy i dzisiaj oczywiście posypałam nimi placki ziemniaczane :)

Tak wyglądają kiełki rzodkiewki w trzecim dniu od założenia hodowli. Dla mnie w sam raz...

czwartek, 21 marca 2013

Kiełki

Chciałam bardzo zachęcić wszystkich do kiełkowania. Ostatnio robię to ciągle i jak tak się złoży, że żadne z nasion nie są jeszcze gotowe do spożycia to mi czegoś bardzo brakuje. Mam już swoje ulubione typy, jeśli chodzi o nasiona. Dzisiaj o rzeżusze i soi. Właściwie to przeciwstawne nasiona, soja kiełkuje szybko, ale jest duża, pasuje mi do zup i sałatek (muszę dokupić, bo mi się niedawno skończyła). Tymczasem rzeżucha rośnie na wacie, dosyć długo i to mi przeszkadza, gdyż jestem niecierpliwa. Ale nic to, ważne że kiełki mają wiele wartości. Polecam!

Skiełkowana soja, fajnie chrupie...













Już podrośnięta rzeżucha, ale jeszcze trzeba poczekać, by ją ścinać (robię to nożyczkami).

poniedziałek, 18 marca 2013

Pieczeń rzymska

Ostatnio w mediach wiele się słyszy o promowaniu zdrowego odżywiania. I nie chodzi tylko o to, żeby jeść owoce i warzywa, co dla mnie jest oczywiste. Niestety wiem, że większość mężczyzn to osobniki mięsożerne, co i w moim domu się potwierdza. Dlatego w trosce o ich zdrowie, już od wielu lat staram się nie kupować gotowych szynek, pieczeni itp. , a sama je przyrządzać. Dzisiaj napiszę jak robię pieczeń "rzymską" czyli ze zmielonego mięsa.

Pieczeń rzymska:
1 kg (lub mniej) mięsa typu gulaszowe - wieprzowe lub indycze, bułka namoczona w wodzie, połówka cebuli, 5 jajek (jeśli jajka gotowane mają być w środku pieczeni), a 2 jeśli nie. Przyprawy: czosnek 3-4 ząbki roztarte z solą, papryka słodka, ostra, chilli, pieprz ziołowy, czarny, kolendra (do indyka), trochę kurkumy.

Najpierw trzeba zmielić mięso i namoczoną bułkę przez maszynkę (mięso indycze mieliłam 2 razy), ugotowałam wcześniej 3 malutkie jajka i obrałam je. Do mięsa wbijam  2 jajka i dodałam wszystkie przyprawy, dolałam 2 łyżki wody (do wieprzowiny), a do mięsa indyczego (ponieważ jest chudsze) 2 łyżki oleju lub oliwy. Dobrze wszystko wyrobiłam. Wyłożyłam formę typu keksówka papierem do pieczenia, a resztę włożyłam do aluminiowej foremki, w 2-3 miejscach układam zazwyczaj jajka, które potem przykrywam masą mięsną. Piekę około godziny w piekarniku o temperaturze ok. 180 stopni. Koszt takiej pieczeni (a wychodzi jej sporo) to ok. 15 zł. Chodzi jednak bardziej o to,  że jest to o wiele zdrowsze mięsko niż to w sklepie...a naprawdę smaczne.

To pieczeń wieprzowa, którą robiłam niecałe 2 tygodnie temu. Tak wygląda zaraz po upieczeniu.











A to porcja pieczeni indyczej z wczoraj, której jeszcze nie robiłam, ale wyszła jeszcze lepsza od wieprzowej, a na pewno bardziej dietetyczna.

sobota, 16 marca 2013

Surówka z marchewki

Robiłam niedawno kilka razy surówkę, która wydaje się interesująca. Jest zdrowa, dietetyczna i kolorowa. Zawiera 3 główne składniki: marchew, ogórek kiszony i por. Jak ją robię?

Moja kolorowa surówka: 1 marchewka, 2 nieduże ogórki kiszone, kawałek pora, sok z cytryny, trochę oliwy, cukier, pieprz czarny.
Ścieram na tarce z grubymi oczkami marchew i ogórki kiszone. Kroję w paseczki por, skrapiam sokiem z cytryny, dodaję łyżeczkę cukru, łyżkę oliwy lub oleju, pieprz (nie używam soli - chyba że bardzo niewiele, gdyż ogórki są zazwyczaj słone). Dokładnie mieszam, odstawiam do "przegryzienia" się smaków.


czwartek, 14 marca 2013

Zupa grzybowa

Dzisiaj pytałam się najbliższych o ich ulubioną zupę i... dowiedziałam się, że to zupa grzybowa. Pewnie ją jutro zrobię, a nie chwaląc się dobrze mi ona wychodzi. Właściwie to zupa grzybowo-pieczarkowa, gdyż taka całkiem grzybowa jest na sporej ilości suszonych, szlachetnych grzybów i gotuję ją raczej w Wigilię.

Zupa grzybowo-pieczarkowa:
Mały kawałeczek szyi z indyka, warzywa: marchewka, pietruszka, kawałek selera, mała cebula, kawałek pora, lubczyk (może być suszony), 3 pieczarki, garsteczka suszonych grzybów, ziele angielskie, listek laurowy, sól, pieprz, przyprawa do zup, śmietana, trochę maki.

Dzień wcześniej namaczam suszone grzyby w zimnej wodzie, po godzinie można je podgotować z pół godziny. Następnego dnia zaczynamy od bazy na zupę: wstawiamy mięsko, warzywa do zimnej wody, dodajemy przyprawy (ziele, listek) i gotujemy pomału około godziny. Następnie kroimy pół cebulki w kostkę, podsmażamy ją na kawałeczku masła i do tego wrzucamy posiekane gotowane grzyby i pokrojone w plasterki pieczarki, troszkę to wszystko solimy i  dusimy, potem wrzucamy grzybki do wywaru, dodajemy też wodę po gotowaniu grzybów. Po 15 minutach można zupę zaprawiać i przyprawiać. Zagęszczamy ją łyżką mąki pszennej rozprowadzonej w połowie szklanki wody i dodajemy 2 łyżki śmietany, zwracając uwagę by ta się nie zważyła (stopniowo rozprowadzając ją gorącą zupą). Przyprawiamy przyprawą do zup, pieprzem i solą. Do tego gotujemy makaron, jaki lubimy. Smacznego!











Dzisiaj wyszła bardziej grzybowa niż pieczarkowa, naprawdę smaczna.

środa, 13 marca 2013

Kluski śląskie

Ostatnio wróciłam do zapomnianych klusek śląskich. Jest to jakieś urozmaicenie zamiast "zwykłych" ziemniaków. Robi się je łatwo, jeśli się ma oczywiście praskę do ziemniaków. Pamiętam dawniej trzeba było mielić ziemniaki przez maszynkę. A jak robię kluski śląskie?

Kluski śląskie: 3 ugotowane duże ziemniaki, 1 jajko, 1 łyżeczka masła, mała szklaneczka mąki ziemniaczanej.
Przeciskam przez praskę ziemniaki, dodaję mąkę ziemniaczaną, masło i wbijam 1 jajko. Wyrabiam ciasto i formuję kuleczki, potem w nich robię wgłębienie. Ciasto ma się nie lepić do rąk, nie lepi się jeśli robimy ciasto z lekko ciepłych ziemniaków. Kluski gotuję we wrzącej, osolonej wodzie. Najlepiej smakują z sosem.

Tyle klusek wyszło z 3 ugotowanych ziemniaków.

wtorek, 12 marca 2013

Zdrowe śniadanie

Chciałam się podzielić moim pomysłem na zdrowe śniadanie. Jest to moja innowacja, do tej pory bowiem od wielu lat na śniadanie wybierałam słodzony serek o różnych smakach owocowych: najczęściej truskawkowy lub brzoskwiniowy i do tego chleb opiekany w tosterze. Było to szybkie i wygodne. Teraz, od kiedy na jakiejś imprezie od długoletniej koleżanki usłyszałam jej zachwyt dotyczący kaszy jaglanej, ja też postanowiłam spróbować. Co prawda nie gotuję jak koleżanka zup jarzynowych z kaszą jaglaną, ale gotuję ją z przeznaczeniem na śniadanie. Jest to naprawdę proste.

Kasza jaglana śniadaniowa: szklaneczka kaszy jaglanej, trochę mleka, malutki kawałeczek masła, sól, woda.
Najlepiej ugotować kaszę wieczorem, potem przechowuje się ją w lodówce i spożywa w zależności od apetytu. Najpierw odmierzam szklaneczkę kaszy jaglanej i przepłukuję ja na sitku najpierw pod zimną, a potem pod gorącą wodą. Wsypuję kaszę do garnka o grubym dnie, dodaję kawałeczek masła i solę (niedużo).

Naprawdę niedużo tej kaszy jest tutaj, ale zwiększa ona ponad dwukrotnie swoją objętość podczas gotowania.










Dolewam 2 szklaneczki gorącej wody i troszkę mleka, gotuję na niewielkim ogniu do czasu wchłonięcia przez kaszkę wody, czasami trzeba przemieszać. Gdy już nie ma wody, wyłączam palnik, przykrywam garnek pokrywką i zostawiam na jeszcze ciepłym palniku, garnek okrywam jeszcze dwoma ręcznikami kuchennymi, by para się nie wydostawała. W ten sposób kasza dochodzi, można nawet zostawić tak do rana. Rano patrzymy, a tu kaszy jest duużo i taka żółciutka.


Ugotowana i zimna już kaszka. Gotowa do przyrządzania zdrowego śniadania.










Teraz do zimnej kaszy dolewam troszkę mleka (nie za bardzo je toleruję, więc tylko troszeczkę), dosypuję orzechy, kroję śliwkę suszoną, posypuję rodzynkami i ziarnami słonecznika. Wkładam do mikrofalówki na minutę do podgrzania. Gotowe... czasem dosypuję jeszcze otrąb, jak nie zapomnę :)


Tak wygląda moje śniadanko :)

poniedziałek, 11 marca 2013

Pulpety drobiowe

Chciałam dzisiaj podać przepis na dietetyczne i naprawdę dobre, a ponadto tanie danie. Kiedyś przypadkowo w sklepie natknęłam się na mięso gulaszowe z indyka. Niedrogie, chude, kupiłam  i myślałam co z niego zrobić. A ponieważ lubię pulpety, więc wybór był nietrudny.

Indycze pulpety: ćwierć kg mięsa z indyka, 1 jajko, 2 kromeczki chleba, 1 łyżka kaszy manny, mała cebula, 1 ząbek czosnku, pieprz, sól.

Te wszystkie składniki trzeba było zmielić przez maszynkę.











Tak wyglądała masa po wyrobieniu.












Po zmieleniu mięsa, cebulki i wykręcenia mięsa 2 kromkami zmoczonego w wodzie chleba, dodałam jajko, kaszkę manną, roztarty ząbek czosnku z solą, trochę pieprzu, dolałam łyżkę wody i dobrze wyrobiłam masę. Uformowałam 9 średnich pulpecików, obtaczając je w mące. Zagotowałam w rondelku wodę i po rozpuszczeniu połowy kostki drobiowej ugotowałam pulpeciki (około 10 minut).


Tyle pulpecików wyszło, tak wyglądały po wyjęciu ich z wody z bulionem.










Do pulpetów zrobiłam sos pomidorowy, wykorzystując część wody po gotowaniu mięsa. Podałam z ryżem doprawionym papryką słodką i ostrą (robiłam go tak jak ryż z curry, tylko podmieniłam przyprawy).

Do tego surówka z brukselki...

niedziela, 10 marca 2013

Dodatki do obiadu

Dzisiaj niedziela, a jeśli tak to zawsze rano zastanawiam się jakie dwa dodatki warzywne do mojego obiadu będą. Wyniosłam ten zwyczaj chyba z lat dzieciństwa. Pamiętam, że jak jeszcze tata żył, a i potem kiedy mieszkaliśmy z mamą, to były zawsze dwa dodatki do drugiego dania. Z tego też powodu asortyment sałatek, surówek i gotowanych potraw warzywnych mam duży. Począwszy od duszonych kapust białych i kiszonych, marchewki z groszkiem, gotowanej brukselki, ćwikły, po różne surówki lub sałatki z warzyw dostępnych w danej porze roku. Tydzień temu była opisywana już wcześniej surówka z brukselki i zasmażana kapusta. Dzisiaj robiłam sałatkę z czerwonej kapusty oraz ćwikłę.
Jeśli chodzi o ćwikłę to wygodny dodatek, można zrobić ją dzień wcześniej, a i przygotować jej więcej, dobrze się przechowuje. Ja robię ją tak:

Moja ćwikła: gotuję 3 buraki do miękkości, po obraniu ścieram je na tarce, na średnich oczkach. Potem doprawiam: trochę soli, łyżka cukru, łyżka octu i 2 duże łyżki chrzanu (teraz dałam śmietanowego). Wychodzi ćwikła pikantna o zdecydowanym smaku. Najlepiej jak "przegryzie" się przez noc. Można używać przez tydzień, bez obawy, że się zepsuje.

Kolor ma wyjątkowy, nieprawdaż - może to od tego śmietanowego chrzanu, albo od gatunku buraków.










A teraz sałatka z czerwonej kapusty: gotuję trochę poszatkowanej czerwonej kapusty w osolonej wodzie, po 10 minutach ją odcedzam. Dodaję do gorącej kapusty łyżeczkę octu oraz połówkę cebulki, posiekanej w kosteczkę. Energicznie mieszam. Trę połówkę jabłka i teraz tylko przyprawiam - solę, dodaję łyżeczkę cukru, trochę pieprzu i łyżkę oleju. Jeszcze raz mieszam... i gotowe.

Teraz każdy dodatek dekoruję kiełkami, tutaj rzeżucha.











Kolorowo na talerzu, tak lubię...

piątek, 8 marca 2013

Ciastka "Ślimaczki"

Chciałam się dzisiaj podzielić się wymyślonym przez mnie przepisem na błyskawiczne ciasteczka, które nazwałam ślimaczkami. Czasami nie ma co przekąsić do kawy, a robi się je błyskawicznie i są to ciasteczka bez jajek.

Składniki: 5 dag margaryny, trochę mleka, 1 dag drożdży, niecała szklanka mąki, łyżeczka cukru, trochę cukru waniliowego, cynamon i garść łuskanych orzechów włoskich.
Najpierw przygrzewam trochę mleka z łyżeczką cukru, dodaję drożdże i czekam aż "ruszą". Potem rozmiękczam w mikrofali margarynę, by była bardzo miękka. Do tłuszczu dodaję rozczyn i mąkę szybko wyrabiam. Odstawiam do wyrośnięcia. Jak zwykle nie mam cierpliwości, więc po krótkim czasie ciasto cienko rozwałkowuję, posypuję cynamonem, wymieszanym z cukrem (najlepiej rozetrzeć to ręką na cieście), posypuję orzechami i zwijam jako taką mini-roladę. Potem kroję w poprzek na plasterki. Piekę ok. 20 minut w piekarniku o temperaturze 180 stopni. Posypuję cukrem pudrem. Smacznego!


czwartek, 7 marca 2013

Pasztet z pęczaku

Wczoraj było o zwyczajnych plackach ziemniaczanych, ale z niecodziennym sosem, dzisiaj natomiast napiszę o czymś co po raz pierwszy w życiu robiłam i nawet mi wyszło. Ostatnio czytałam o zdrowotnych walorach kaszy pęczak. Kupiłam kilo pęczaku...i zastanawiałam się co z nim zrobić. Przede wszystkim ugotowałam kaszę według zasady 2,5 : 1 czyli 1 szklanka kaszy na 2,5 szklanki wody dodałam też małą łyżeczkę soli i troszeczkę masła. A... i namoczyłam wcześniej kaszę w zimnej wodzie. Udała mi się ta kasza, była duża i dobra w smaku, zjedliśmy ją z sosem, przeszkadzać  może tylko jej  kolor, bywa nieco szarawy, ale to mi nie przeszkadza. Potem została mi jeszcze szklanka ugotowanego pęczaku i postanowiłam zrobić jarski pasztet z dodatkiem pęczaku.

Pęczakowy pasztet a la Dosia:
Składniki: 1 szklanka ugotowanego pęczaku, 1 szklanka utartego sera żółtego, 1 szklanka utartych warzyw - pomieszałam seler i marchewkę, 1 cebula, 2 jaja, 2 łyżki kaszy mannej, 2 łyżki oleju, 2 ząbki czosnku. Przyprawy: sól, pieprz czarny i ziołowy, papryka słodka i ostra, gałka muszkatołowa, kurkuma.
Najpierw przemieliłam kaszę w maszynce do mielenia mięsa, utarłam ser żółty na tarce na grubych oczkach, a warzywa na oczkach średnich. Wymieszałam kaszę, warzywa i ser, wbijając 2 jaja i dosypując nieduże 2 łyżki kaszy mannej i wlewając 2 łyżki oleju . Dodałam roztarte ząbki czosnku z solą i przyprawy. Wyłożyłam formę na pasztet papierem do pieczenia i wlałam przyrządzoną masę. Piekłam 1 godzinę w temperaturze 180 stopni. Bez przekonania wyjęłam do ostudzenia. A tu naprawdę pasztet był zwarty i smaczny. Próbowałam na ciepło, był ok, ale po ostudzeniu sądzę, że jest jeszcze lepszy. Trzeba tylko kroić grubiej niż tracdycyjny pasztet. Polecam taki eksperyment.

To masa z kaszy, sera i warzyw, już z dodatkami.












 Pasztet tuż po upieczeniu.












A tak wygląda mała porcja po upieczeniu, była jeszcze gorąca:)

środa, 6 marca 2013

Placki ziemniaczane z sosem

Każdy chociaż raz w życiu jadł placki ziemniaczane. Z czym je się je, to też indywidualna sprawa. W mojej rodzinie np. każdy ma inne smaki, jeden tylko z cukrem, a drugi chce z sosem mięsnym placki "po cygańsku.". Ja natomiast muszę zawsze poeksperymentować, bo by mi czegoś brakowało:). Wczoraj robiłam na obiad właśnie placki ziemniaczane.

Składniki jak zawsze : 3 tarte ziemniaki (ja trę na średnich oczkach), mała cebulka (ostatnio też ją ścieram),
1 jajko, 2 łyżki mąki pszennej, sól, pieprz. Smażę po wymieszaniu  na oleju, trzeba jednak zwrócić uwagę, by patelnia była mocno nagrzana, unikniemy wtedy niezbyt miłego przyklejania się placków do patelni. I co ja do tych placków wymyśliłam? Oczywiście mój autorski sos. Co prawda do takiego sosu najlepiej mieć bazę, ale można coś zmodyfikować. U mnie taką bazą jest sos pozostający po pieczeniu różnych pieczeni, które piekę, ale może być ostatecznie sos z torebki. Do tego sosu wkroiłam kawałek czerwonej papryki i 1 ogórek kiszony, pokrojony w kostkę, po podduszeniu warzyw dodałam  łyżeczkę koncentratu pomidorowego, nie zagęszczałam sosu mąką. Polałam tym sosem placki, a na wierzch położyłam sporo kiełków rzodkiewki (o których pisałam wcześniej). Naprawdę było to dobre...

Tak placki wyglądały, a smakowały jeszcze lepiej.

wtorek, 5 marca 2013

Dekorowanie tortów

Dzisiaj wzięło mnie trochę na wspomnienia. Może dlatego, że dzisiaj urodziny ma moja dobra koleżanka. Przypomniały mi się torty, które kiedyś "gościły" na moim stole, oczywiście przy okazji różnych urodzin (czas szybko leci - niestety). Kiedyś bałam się robić sama torty, nie wierzyłam za bardzo w swoje umiejętności. Teraz to już chyba za mną. Chociaż jeśli chodzi o dekoracje tortów to uważam, że najlepszą w tym specjalistką jest moja mama. Zresztą znalazłam kilka fotek jej tortów z lat ubiegłych. W tym roku torty dla moich najbliższych robiłam ja :). Ich udekorowanie to już inna sprawa...Muszę nad tym popracować.

To jeden z najgrubszych tortów jakie u mnie były...pamiętam że dekoracje pomagała mamie robić bardzo lubiana przeze mnie pani Basia.









 Bardzo ładne róże wykonane przez moją mamę, nie umiem takich robić...niestety.











Tutaj tort kwadratowy, bardzo ciekawy moim zdaniem :)










I jeszcze jeden kwadratowy, tutaj autorskie dekoracje mamy wspomagają czekoladowe listki (kupione w sklepie).
Ten tort sama dekorowałam, ale żadna ze mnie profesjonalistka... liczą się jednak chęci, za to podobno tort był bardzo smaczny i uśmiechnięty jak widać:)

piątek, 1 marca 2013

Gołąbki z ryżem i mięsem

Chciałam dzisiaj napisać o mojej ulubionej potrawie... mianowicie gołąbkach. Nawet postanowiłam je dzisiaj zrobić. Jest to tanie i wbrew pozorom nie takie pracochłonne danie. Niestety o tej porze roku liście kapusty białej są twarde, więc jest to problem. Ja najczęściej liście ściągam z główki kapusty nawet wieczorem dnia poprzedniego. Wtedy o połowę pracy mniej. Moja mama robiła gołąbki całkiem innym sposobem niż ja. Ona mieszała mięso gotowane z gotowanym ryżem. Ja natomiast mieszam surowe mięso z lekko podgotowanym, a czasami surowym ryżem. A jak je przyrządzam?

Gołąbki z ryżem:

Obieram z główki kapusty tyle liści, ile ma być gołąbków, podgotowuję liście przez kilka minut w osolonej wodzie. Kawałek (ok. 30 dag na 8-9 gołąbków) wieprzowiny mielę w maszynce. Pół kubka ryżu gotuję przez 5 minut w osolonej wodzie,odcedzam na sitku (można ten etap pominąć, jeśli wybierasz wersję z surowym ryżem). Mięso doprawiam przyprawami: solą z czosnkiem, papryką ostra,  pieprzem cayenne, pieprzem czarnym i ziołowym oraz oregano. Kroję połówkę cebulki i podsmażam na niewielkiej ilości oleju. Do tej cebuli wsypuję podgotowany lub surowy ryż, mieszam, doprawiam pieprzem. W misce łączę mięso, ryż oraz wbijam jajko. Wyrabiam dobrze masę. Kładę trochę farszu na liściu kapusty, zwijam jak krokiety, układam gołąbki w garnku z grubym dnem ( wtedy nie wykładam już dna liśćmi kapusty). Przykrywam talerzykiem odwróconym do góry dnem, zalewam tak przygotowane gołąbki kilkoma szklankami gorącej wody, do której dorzucam kostkę bulionową. Gotuję na małym ogniu około 1 godziny. Podaję najczęściej z pomidorowym sosem, ale dobrze też smakują z koperkowym lub pieczarkowym.


Mielone mięso z przyprawami.











Podsmażam cebulkę na oleju.











Tutaj podsmażony ryż z przyprawami.










Przygotowany farsz.












Gołąbek przed zwinięciem.











Gołąbki układam ciasno w garnku.











I oto one, wyszły naprawdę smaczne :)