Swoją twórczość możesz wykorzystać nawet w kuchni...

środa, 27 lutego 2013

Rozgrzewający napój z imbirem

Siedzę sobie właśnie z dużą szklanką mojego ostatnio ulubionego, rozgrzewającego napoju, więc pomyślałam, że napiszę  coś o nim. I nie jest to taki napój, o którym moglibyście pomyśleć :). Nie tak dawno odkryłam świeży korzeń imbiru, do tej pory używałam w kuchni tylko imbiru w proszku, głownie do pasztetów i flaczków. Przeczytałam jednak kiedyś, już nie wiem gdzie, że z dodatkiem imbiru przyrządza się oczyszczający napój, a przy okazji sądzę, że dosyć rozgrzewający. Jak go robię?

Napój imbirowo-miodowo-cytrynowy:
Biorę sporą szklankę ok. 400 ml, w niej to odstawiam do rozpuszczenia 1 łyżeczkę naturalnego miodu (zalewam letnią, przegotowaną wodą). Po rozpuszczeniu miodu dodaję  kilka plasterków imbiru i 3-4 plastry cytryny, gniotę plasterki cytryny, by napój był raczej kwaśny. Dodaję po szczypcie pieprzu cayenne i imbiru w proszku. Dolewam gorącej wody, jeśli napój jest za gorący można włożyć kilka kostek lodu. Piję raczej mocno ciepły. Na pewno przyspiesza przemianę materii i ma ostro, słodko, kwaśny smak. Taki jak lubię!


Właśnie wsypałam chili, jeszcze się nie rozpuściło.










A tutaj po dolaniu gorącej wody, z kostkami lodu.

wtorek, 26 lutego 2013

Ryż z curry

Dzisiaj będzie o ryżu. Bardzo długi czas gotowałam ryż biorąc woreczek z ryżem wrzucałam go do osolonej wody i po 15 minutach był gotowy, ale czy smaczny? Już od kilku miesięcy kupuję ryż w kilogramowych torebkach i przyrządzam oczywiście "po swojemu:)". Najbardziej podoba mi się ryż żółciutki, a jak go przyrządzam?

Żółty ryż a la Dosia:
Biorę szklankę ryżu (na 3 solidne porcje), przepłukuję go pod bieżącą wodą i odsączam na sitku. W tym czasie na patelnię daję troszkę oleju i podsmażam połówkę małej cebulki pokrojonej w kostkę. Gdy się zeszkli wsypuję ryż, mieszam go, dosypuję pół łyżeczki soli,  pół łyżeczki kurkumy, (można też curry, jak ktoś woli, albo pomieszać obie przyprawy). Rozprowadzić przyprawy. Zalewamy podsmażony ryż 2 szklankami gorącej wody, w jednej z nich rozpuszczam pół kostki bulionowej. Gotujemy aż woda i bulion się wchłoną, nawet nie musimy stać przy tym, raz na ile na początku zamieszać. Gdy prawie nie ma płynu przykrywamy garnek pokrywką i zostawiamy w spokoju na jakieś 10 minut. Czasami okrywam garnek grubszą ściereczką, by para się nie wydostawała.
Ryż taki dobrze smakuje z łososiem, ale o tym kiedy indziej :)


A to właśnie wspomniany łosoś w śmietanowym sosie z żółtym ryżem i surówką z kapusty pekińskiej.

poniedziałek, 25 lutego 2013

Kiełkowanie

Dzisiaj miało być o kiełkach. Nie trzeba nikogo chyba przekonywać, że są zdrowe, mają wiele witamin i minerałów. Ja zazwyczaj właśnie w takim jak teraz okresie biorę się za kiełkowanie. Usłyszałam ostatnio, że to duży kłopot, a kiełki nie takie smaczne...ale ja się z tym nie zgadzam. Ja kiełkuję naprawdę domowym sposobem. Najpierw moczę ziarna przez kilka godzin w wodzie. Potem wylewam ją, a na szklance umieszczam gazę, mocuję ją gumką. Odwracam szklankę z nasionami dnem do góry, (ale nie całkiem, tak pod kątem 45 stopni) i ustawiam w szafce kuchennej, opierając   krawędź szklanki o szeroki słoik. To wszystko, a i oczywiście chociaż raz dziennie przepłukuję kiełki. Z mojego wieloletniego już doświadczenia z kiełkowaniem polecam nasiona z rzodkiewki - są chyba najsmaczniejsze, raczej ostre w smaku. Kto lubi łagodne, to może spróbować pszenicę lub lucernę. A... i kupujemy specjalne nasiona do kiełkowania (najlepiej w sklepach zielarskich).

Moje kiełkowanie nasion rzodkiewki: to piątek 22 lutego, moczenie nasion.










Tak wyglądały kiełki już w niedzielę 24 lutego.











A tak wyglądają dzisiaj, trzeba je szybko skonsumować :)

niedziela, 24 lutego 2013

Surówka z brukselki

Kilka dni temu kupiłam w warzywniaku świeżą brukselkę. Zazwyczaj gotowałam ją w osolonej wodzie i podawałam z masłem i tartą bułką. Teraz jednak chciałam zrobić coś innego. Poczytałam o brukselce  w moich "starodawnych, kulinarnych zeszycikach" i okazało się, że taką brukselkę można zjadać także w formie surówki. Tylko jak przyrządzić. Ja wymyśliłam taką:

Moja surówka z brukselki: (na 2 porcje)
3-4 sztuki brukselki, małe jabłko, kawałek pora, pół marchewki, trochę orzechów włoskich, 2 śliwki suszone, 2 łyżki gęstej śmietany, pół łyżeczki musztardy, trochę soku z cytryny, sól, cukier i pieprz do smaku.

Ścieram na tarce z grubymi oczkami brukselkę, jabłko i marchewkę. Jabłko po starciu skrapiam sokiem z cytryny (by nie ściemniało). Kroję w paseczki por i śliwki suszone. Solę, dodaję troszkę cukru i pieprzu. Dodaję gęstą śmietanę i musztardę. Mieszam z łyżeczką posiekanych orzechów włoskich. Można posypać kiełkami z rzodkiewki, o których w następnym poście :)


Do niedzielnego obiadu muszą być u mnie 2 dodatki, więc dzisiaj surówka z brukselki była jedną z nich.

sobota, 23 lutego 2013

Drobiowe flaczki

Skoro obiecałam, to podaję przepis na drobiowe flaczki a la Dosia - nazwijmy je tak. Ze specjalną dedykacją dla pomysłodawczyni tej nazwy :)
Zaczynam więc:

Biorę porcję rosołową z indyka (czasami z kaczki), udko z kurczaka (na 4 osoby tyle wystarczy - na 8-10 osób proponowałabym 2 udka i jeszcze porcję z kurczaka).
Ćwierć kg drobiowych żołądków (wersja tańsza z kurczaka, droższa z indyka)
Warzywa: pół selera, pół marchewki (małej), kawałeczek imbiru (niekoniecznie), cebula
Przyprawy: mielona gałka muszkatołowa, mielony imbir, ostra i słodka papryka, pieprz cayenne, pieprz czarny i ziołowy, oregano, majeranek, przyprawa do zup, kostka rosołowa (wołowa).

Najlepiej dzień wcześniej ugotować w szybkowarze(ok. 45 minut) żołądki w wodzie do miękkości (można też tradycyjnie w garnku (tyle że dłużej to trwa). Po ugotowaniu kroimy je w paseczki i wstawiamy do lodówki. Następnie wstawiamy porcję i udko i gotujemy rosół (jak zwykle dodając warzywa). Po ugotowaniu rosołu wyjmujemy ugotowane mięso i warzywa. Część warzyw można pokroić w plasterki, ładnie wyglądają- resztę odkładamy. Wyjęte z rosołu mięso kroimy ma słupki, wrzucamy do rosołu mięso i żołądki, niech się troszkę pogotują w rosole. Teraz przygotowujemy warzywa, kroimy w kostkę cebulę,  ścieramy na tarce z grubymi oczkami seler i marchew, a jeśli robimy flaczki ze świeżym imbirem, to kroimy go w słupki (nie za dużo, bo zdominuje smak). Warzywa podsmażamy na patelni na niewielkiej ilości oleju w takiej kolejności jak wyżej. Pod koniec smażenia dodajemy przyprawy: gałkę, imbir, papryki. Wrzucamy zawartość patelni do rosołu z mięsem, zagotowujemy. Dosypujemy oregano, majeranek (sporo), kto lubi to i tymianek, doprawiamy przyprawą do zup, można też dodać kostkę wołową (nieco zaostrzy smak). To już wszystko - próbujemy, ewentualnie podostrzamy smak pieprzem cayenne. Smacznego!


To przygotowane do podsmażenia warzywa.












Mięso pokrojone w słupki, trzeba pilnować, by się nie rozpadło podczas gotowania w rosole.











Talerz gotowych flaczków a la Dosia (przyznam się, że trochę zebrałam tłuszcz, bo z porcji z kaczki sporo się go wygotowało...

piątek, 22 lutego 2013

Wieprzowe pulpeciki

Dzisiaj miałam pomysł na lekkie i nadzwyczaj tanie danie (ale mi się zrymowało...). Mianowicie były to pulpety w sosie pieczeniowym z razowym makaronem i buraczkami. O sosie nie będę się rozpisywać, bo po prostu kiedy robię jakąś pieczeń to mrożę ten sos co pozostaje po pieczeniu (najczęściej piekę mięso w rękawie) w słoiczkach o małej objętości. Potem rozmrażam w stosownej chwili i zagęszczam wodą z mąką- w ten sposób sos szybko jest gotowy.

Przepis na moje pulpeciki:
Biorę naprawdę nieduży kawałek mięsa wieprzowego (musi być chude, nie lubię tłustego), mielę go z połówką surowej cebuli i 2 niedużymi kromkami chleba. Wyrabiam z małym jajkiem, łyżką kaszy mannej i przyprawami: pieprzem mielonym i ziołowym, pieprzem cayene, solą do smaku, można też dodać trochę przyprawy do mięsa.


Formuję małe pulpeciki i obtaczam je w mące.













Następnie gotuję wodę z połową kostki bulionowej i zielem angielskim, można dodać kawałek liścia z pora lub małą marchewkę i kawałeczek cebulki (ale nie jest to konieczne). Wkładam pulpeciki i gotuję je około 15 minut. Wyjmuję, by stężały.














Rozmrożony sos mieszam z wywarem spod mięsa i  wrzucam do niego pulpety. Gotowe. Na końcu sos zagęszczam wodą z mąką.


Oto pulpety w sosie, jeszcze przed zagęszczeniem.
Powiem, że były smaczne i starczyło dla 4 osób.










Niedługo na specjalne życzenie flaczki z drobiu i żołądków z warzywami i świeżym imbirem :)

czwartek, 21 lutego 2013

Pasztet

Obiecany przepis na pasztet. Ale od razu zaznaczam, że nigdy nie trzymam się sztywno ilości składników, więc moje dania za każdym razem są nieco inne, to taka moja cecha...i tego się nie oduczę. Kreatywność -  ładniej to brzmi niż zmienność, ale zmienność to niestety moja wada:)
A jak robię pasztet?

Biorę porcję rosołową z indyka (czasami udko z kurczaka)
ok. pół kg mięsa wieprzowego (takiego na gulasz)
ok. 25 dag wątróbki (raz drobiowej, kiedy indziej wieprzowej)
warzywa: 2 cebule, pół selera, małą marchewkę, jakieś grzyby(np. 2 pieczarki lub inne - ale niekoniecznie)
przyprawy: ziele angielskie, liść laurowy, sól

To wszystko, ale bez wątróbki wkładam do szybkowara, dolewam wody tak, aby pokryła mięso i gotuję ok. 45  minut. Potem wyjmuję mięso i warzywa, wyrzucam ziele i listek, oddzielam mięso od kości. W tej wodzie co została w szybkowarze gotuję wątróbki - ok 10 minut - oczywiście bez zamykania szybkowara. Ostudzone składniki mielę (albo każe to zrobić synowi :) dwukrotnie przez maszynkę.Pod koniec drugiego razu dodaję 2 kromki chleba namoczonego w wywarze spod mięsa.

Teraz doprawiam pasztet:
Dodaję 2 jajka (ostatnio żółtka wbijałam do masy, ale białka ubijałam na pianę, by pasztet był bardziej puszysty). Doprawiam dużą ilością przypraw - najczęściej po pół łyżeczki oregano, pieprzu cayene, pieprzu ziołowego, świeżo zmielonego pieprzu czarnego, zmielonej kolendry, a także po łyżeczce soli, imbiru i gałki muszkatołowej. Tak ogólnie to mój pasztet musi być pieprzny :) i dobrze doprawiony. Dolewam trochę wywaru spod mięsa, żeby nie był zbyt gęsty i mieszam. Piekę w foremce około godziny, czasem trochę dłużej, w temperaturze 180-200 stopni.
Smacznego!
Tak wyglądał mój ostatni pasztet przed upieczeniem.











A tak po upieczeniu.











Jeszcze świeży po pokrojeniu na porcje:)

Na wstępie...

Długo zastanawiałam się, czy utworzyć nowego bloga, takiego kulinarnego. Zachęcona jednak przez moich przyjaciół, a i też dlatego, że mam teraz nieco więcej czasu niż przed miesiącem - zdecydowałam się.
Od najmłodszych lat interesowała mnie kuchnia, a może byłam czasami "zmuszona" sama coś ugotować (mama w pracy do późna w co drugi dzień). Do tej pory mama opowiada, że pierwsze dobre ciasto udało mi się upiec w wieku 10 lat. Przez wiele lat prowadziłam kulinarne zeszyty, w których wklejałam przepisy z kolorowych gazet...tak, tak... internetu wtedy nie było :) Ale dosyć tych wspomnień. Niedługo napiszę jak robię pasztet, według mojego autorskiego pomysłu.