Dzisiaj miało być o kiełkach. Nie trzeba nikogo chyba przekonywać, że są zdrowe, mają wiele witamin i minerałów. Ja zazwyczaj właśnie w takim jak teraz okresie biorę się za kiełkowanie. Usłyszałam ostatnio, że to duży kłopot, a kiełki nie takie smaczne...ale ja się z tym nie zgadzam. Ja kiełkuję naprawdę domowym sposobem. Najpierw moczę ziarna przez kilka godzin w wodzie. Potem wylewam ją, a na szklance umieszczam gazę, mocuję ją gumką. Odwracam szklankę z nasionami dnem do góry, (ale nie całkiem, tak pod kątem 45 stopni) i ustawiam w szafce kuchennej, opierając krawędź szklanki o szeroki słoik. To wszystko, a i oczywiście chociaż raz dziennie przepłukuję kiełki. Z mojego wieloletniego już doświadczenia z kiełkowaniem polecam nasiona z rzodkiewki - są chyba najsmaczniejsze, raczej ostre w smaku. Kto lubi łagodne, to może spróbować pszenicę lub lucernę. A... i kupujemy specjalne nasiona do kiełkowania (najlepiej w sklepach zielarskich).
Moje kiełkowanie nasion rzodkiewki: to piątek 22 lutego, moczenie nasion.
Tak wyglądały kiełki już w niedzielę 24 lutego.
A tak wyglądają dzisiaj, trzeba je szybko skonsumować :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz