Może to zupa pospolita, ale często nie wychodziła mi za dobrze i zastanawiałam się ...dlaczego. Teraz już wiem, że to kwestia ogórków. Teraz wiosną są zazwyczaj takie mocno słone, nawet przekiszone. Takie są w sam raz na zupę ogórkową o wyrazistym smaku. Jak ją wykonać? Najpierw przygotowujemy wywar z jarzyn (marchewka, pietruszka lub kawałek selera, kawałek pora i pół cebuli) i np. kawałek szyi z indyka. Do tego pokrojone w kostkę dwa duże ziemniaki. Jeszcze 2 ziarenka ziela angielskiego i łyżeczka soli.
Po godzinie wywar jest gotowy.
Następnie 2 duże albo kilka małych ogórków kiszonych ścieramy na tarce z grubymi oczkami (albo kupujemy gotowy przecier ogórkowy w sklepie za 1zł). Podsmażamy starte ogórki na łyżeczce masła przez 5 minut.
Ogórki zmieniają nieco kolor po podsmażeniu. Taka ilość ogórków wystarczy na 4 porcje zupy.
Ogórki wlewamy do wywaru, doprawiamy majerankiem, tymiankiem i oregano. Zagęszczamy wodą z mąką, na końcu wlewamy 1/3 szklanki śmietany, zupę zagotowujemy.
Zupa gotowa!
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
wtorek, 23 kwietnia 2013
Zebra
Ostatnio nie mogłam sobie przypomnieć przepisu na ciasto zwane zebrą. Pogrzebałam jednak w moich starych zasobach kulinarnych i odnalazłam przepis. Dlaczego szukałam tego przepisu? Bo lubię proste ciasta, które szybko się robi, lubię też takie, które dobrze się przechowują i najlepiej nie w lodówce, gdzie mogą przesiąknąć innymi aromatami. Zrobiłam wczoraj zebrę po wielu latach i nawet powiem nieskromnie, że mi "wyszła". Widzę jednak, że znowu przerobiłam przepis. Przeróbki robię ostatnio coraz częściej.
Moja "zebrowa wariacja":
2 jajka, 1,5 szklanki mąki tortowej, szklaneczka napoju gazowanego, pół szklanki cukru, pół szklanki oleju, 2 łyżeczki proszku do pieczenia, pół paczki cukru waniliowego, 2 łyżki kakao.
Najpierw oddzieliłam żółtka od białek, białka ubiłam na sztywną pianę z połową cukru, szczyptą soli i cukrem waniliowym. 2 żółtka w misce rozprowadziłam resztą cukru, lemoniadą i olejem. Do tej mieszaniny dosypałam proszek do pieczenia i wsypywałam stopniowo mąkę (ostatnio używam do tego średniego sitka - napowietrza to ładnie mąkę). Na końcu połączyłam wszystko z ubitymi białkami, wyszła naprawdę puszysta masa. Podzieliłam masy na 2 części: do jednej dosypałam 2 łyżki kakao, a do drugiej 2 łyżki mąki. Zazwyczaj zebrę piecze się w tortownicy wlewając po łyżce wazowej ciasta na przemian, wychodzą wtedy paski. Ja natomiast wlewałam w ten sam sposób ciasta (na przemian białe i czekoladowe) do podłużnej formy. Piekłam około godziny w temperaturze ok. 200 stopni. I efekt wyszedł ciekawy, natomiast w smaku - pycha.
Tak wyglądała połówka ciasta, już po ostygnięciu.
Efekt wizualny - przypomina mi to bardziej czekoladowy gejzer niż paski zebry:)
Moja "zebrowa wariacja":
2 jajka, 1,5 szklanki mąki tortowej, szklaneczka napoju gazowanego, pół szklanki cukru, pół szklanki oleju, 2 łyżeczki proszku do pieczenia, pół paczki cukru waniliowego, 2 łyżki kakao.
Najpierw oddzieliłam żółtka od białek, białka ubiłam na sztywną pianę z połową cukru, szczyptą soli i cukrem waniliowym. 2 żółtka w misce rozprowadziłam resztą cukru, lemoniadą i olejem. Do tej mieszaniny dosypałam proszek do pieczenia i wsypywałam stopniowo mąkę (ostatnio używam do tego średniego sitka - napowietrza to ładnie mąkę). Na końcu połączyłam wszystko z ubitymi białkami, wyszła naprawdę puszysta masa. Podzieliłam masy na 2 części: do jednej dosypałam 2 łyżki kakao, a do drugiej 2 łyżki mąki. Zazwyczaj zebrę piecze się w tortownicy wlewając po łyżce wazowej ciasta na przemian, wychodzą wtedy paski. Ja natomiast wlewałam w ten sam sposób ciasta (na przemian białe i czekoladowe) do podłużnej formy. Piekłam około godziny w temperaturze ok. 200 stopni. I efekt wyszedł ciekawy, natomiast w smaku - pycha.
Tak wyglądała połówka ciasta, już po ostygnięciu.
Efekt wizualny - przypomina mi to bardziej czekoladowy gejzer niż paski zebry:)
wtorek, 16 kwietnia 2013
Ciasto czekoladowe
Nie jestem specjalistką w dziedzinie pieczenia ciast (znam lepsze w tym ode mnie osoby), ale mam kilka sprawdzonych przepisów ciast, które mi zawsze "wychodzą". Na dodatek lubię robić takie, które nie są skomplikowane, bo nie za bardzo jestem cierpliwa. Jednych z takich ciast jest ciasto czekoladowe typu "murzynek". Ostatnio udoskonaliłam czy raczej przerobiłam przepis i do ciasta dodaję rozprażoną dynię z mikrofalówki (jeśli mam świeżą), albo przecier z dyni lub ewentualnie inny ze słoika. Dodanie takiego przecieru czy też dżemu powoduje to, że ciasto długo "trzyma" świeżość.Ja ja je robię to ciasto?
Ciasto czekoladowe a la Dosia:
Niecała połówka kostki margaryny, pół szkl. cukru, 1/3 szkl. wody lub mleka czekoladowego, 3 łyżki kakao - te wszystkie składniki zagotowujemy w wysokim garnku około 5 minut, potem studzimy. Do wystudzonej masy dodajemy 2 łyżki owocowego przecieru (a najlepiej z dyni) oraz kieliszek czerwonego wina (można i bez tego). Potem wbijamy 2 żółtka, a z białek ubijamy sztywną pianę ze szczyptą soli. Dosypujemy do masy czekoladowej rozcieńczonej przecierem i winem 1,5 szklanki mąki tortowej, dobrze mieszamy. Na koniec dokładamy ubitą pianę z białek. Wlewamy do formy typu keksówka, wyłożonej papierem do pieczenia. Na końcu można posypać orzechami włoskimi itp. Pieczemy niecałą godzinę w temperaturze 180 stopni. Po upieczeniu posypujemy cukrem pudrem. Mój syn jadłby to ciasto bez przerwy :)
Tak wyglądało ciasto czekoladowe po wyjęciu z pieca.
A tak po pokrojeniu na porcje:)
Ciasto czekoladowe a la Dosia:
Niecała połówka kostki margaryny, pół szkl. cukru, 1/3 szkl. wody lub mleka czekoladowego, 3 łyżki kakao - te wszystkie składniki zagotowujemy w wysokim garnku około 5 minut, potem studzimy. Do wystudzonej masy dodajemy 2 łyżki owocowego przecieru (a najlepiej z dyni) oraz kieliszek czerwonego wina (można i bez tego). Potem wbijamy 2 żółtka, a z białek ubijamy sztywną pianę ze szczyptą soli. Dosypujemy do masy czekoladowej rozcieńczonej przecierem i winem 1,5 szklanki mąki tortowej, dobrze mieszamy. Na koniec dokładamy ubitą pianę z białek. Wlewamy do formy typu keksówka, wyłożonej papierem do pieczenia. Na końcu można posypać orzechami włoskimi itp. Pieczemy niecałą godzinę w temperaturze 180 stopni. Po upieczeniu posypujemy cukrem pudrem. Mój syn jadłby to ciasto bez przerwy :)
Tak wyglądało ciasto czekoladowe po wyjęciu z pieca.
A tak po pokrojeniu na porcje:)
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Sałatka z pęczakiem
Nie miałam dzisiaj pomysłu na sałatkę, więc wymyśliłam nową :) Zostało mi jeszcze trochę kaszy pęczak i to ona stanowiła podstawę tej nowej sałatki. Jak ją robiłam?
Rano ugotowałam małą filiżankę kaszy pęczak (1 filiżanka kaszy na 2,5 objętości wody plus troszkę soli), trwało to może z 10 minut. Potem posiekałam 3 kawałki marynowanej papryki, kawałek pora, połówkę cebulki, dodałam pół szklanki kukurydzy z puszki, trochę kiełków z pszenicy (niekoniecznie). Teraz trzeba było przyrządzić sos: duża łyżka soku z cytryny, tyle samo oliwy lub oleju, łyżeczka sosu sojowego lub przyprawy do zupy w płynie, łyżeczka musztardy - to wszystko dobrze wymieszać. Teraz przyprawiamy: solą pieprzem i szczyptą cukru. Można posypać rzeżuchą i orzechami wloskimi. Myślę, że taka sałatka powinna być zdrowa.
Tutaj kasza, papryka i kiełki z pszenicy.
Tak wyglądał sos przed dodaniem go do kaszy.
Tu dodałam jeszcze kukurydzę.
A to efekt końcowy, sałatka jest smaczna, a przy tym syta.
Rano ugotowałam małą filiżankę kaszy pęczak (1 filiżanka kaszy na 2,5 objętości wody plus troszkę soli), trwało to może z 10 minut. Potem posiekałam 3 kawałki marynowanej papryki, kawałek pora, połówkę cebulki, dodałam pół szklanki kukurydzy z puszki, trochę kiełków z pszenicy (niekoniecznie). Teraz trzeba było przyrządzić sos: duża łyżka soku z cytryny, tyle samo oliwy lub oleju, łyżeczka sosu sojowego lub przyprawy do zupy w płynie, łyżeczka musztardy - to wszystko dobrze wymieszać. Teraz przyprawiamy: solą pieprzem i szczyptą cukru. Można posypać rzeżuchą i orzechami wloskimi. Myślę, że taka sałatka powinna być zdrowa.
Tutaj kasza, papryka i kiełki z pszenicy.
Tak wyglądał sos przed dodaniem go do kaszy.
Tu dodałam jeszcze kukurydzę.
A to efekt końcowy, sałatka jest smaczna, a przy tym syta.
piątek, 12 kwietnia 2013
Pieczone jabłko
Wymyśliłam ostatnio bardzo łatwy i myślę, że zdrowy deser. Właściwie jest to pieczone jabłko z tym, że z mikrofali. Czasem do kawy "przetrąciłoby się co nieco". Zamiast kawałka ciasta robię właśnie jabłko.
Kroję na ćwiartki jabłko, wykrawam tylko gniazda nasienne. Następnie daję troszeczkę dżemu na każdy kawałek jabłka, nie dodaję za to cukru. Układam na talerzyku, przykrywam pokrywą i ustawiam mikrofalówkę na 2-3 minuty. Potem jem gorące za pomocą łyżeczki, wyjmując miąższ. Dobre...
Przed włożeniem do mikrofali...
I już po...
Kroję na ćwiartki jabłko, wykrawam tylko gniazda nasienne. Następnie daję troszeczkę dżemu na każdy kawałek jabłka, nie dodaję za to cukru. Układam na talerzyku, przykrywam pokrywą i ustawiam mikrofalówkę na 2-3 minuty. Potem jem gorące za pomocą łyżeczki, wyjmując miąższ. Dobre...
Przed włożeniem do mikrofali...
I już po...
poniedziałek, 8 kwietnia 2013
Fasolka po bretońsku
Napiszę o potrawie może nie tak dietetycznej, ale lubię ją od dawna. To fasolka po bretońsku. Najlepiej ugotować wcześniej fasolę typu Jaś (z dużymi ziarnami). Gotuje się ją po kilkugodzinnym namoczeniu około 1 godziny - bez solenia. Pod koniec gotowania dopiero dodaje się łyżkę soli. Ja gotuję całą paczkę fasoli od razu, potem połowę zamrażam na drugi raz.
Zaczynam od podsmażenia na oleju kawałka wędliny (może być jakieś gotowane mięso itp.) z połową cebuli i ząbkiem czosnku. Do tego dodaję 2 łyżki koncentratu i łyżkę mąki. Teraz przyprawy - papryka chili, słodka, łyżeczka cukru, bulion, majeranek, roztarty ząbek czosnku z solą, oregano. Dolewamy wody i wkładamy do tego sosu fasolę. Zagotowujemy, jeśli jest za rzadkie zagęszczamy wodą z mąką.
Zaczynam od podsmażenia na oleju kawałka wędliny (może być jakieś gotowane mięso itp.) z połową cebuli i ząbkiem czosnku. Do tego dodaję 2 łyżki koncentratu i łyżkę mąki. Teraz przyprawy - papryka chili, słodka, łyżeczka cukru, bulion, majeranek, roztarty ząbek czosnku z solą, oregano. Dolewamy wody i wkładamy do tego sosu fasolę. Zagotowujemy, jeśli jest za rzadkie zagęszczamy wodą z mąką.
czwartek, 4 kwietnia 2013
Schab w sosie własnym z estragonem
Na niedzielny obiad najczęściej kupuję schab w sklepie, gdzie sprzedają mięso z własnego uboju. Lubię schab, bo jest chudy, dobrze smakuje...no i jest "mięsem", a przy trzech facetach w domu to bez tego składnika obiadu ani rusz:). Zazwyczaj robiłam schab tradycyjnie - smażony w panierce. Od kilku tygodni jednak powróciłam do zapomnianego na długo przez mnie schabu w sosie własnym.
Teraz zmieniłam jednak trochę przepis, gdyż bezwzględnie smakuje mi lepiej z suszonym estragonem.
Schab w sosie własnym z estragonem.
Rozklepuję cieniutko po porcji schabu na każdego, doprawiam go solą , pieprzem, papryką i suszonym estragonem. Potem oprószam mąką. Na patelni o grubym dnie rozpuszczam trochę masła i dolewam nie za dużo oliwy (by masło się nie przypalało), kładę schab i obsmażam krótko na ostrym ogniu. Dokładam połówkę cebulki i po jej podsmażeniu dolewam troszkę wina (najlepiej białego), w wersji bez wina dajemy trochę maggy. Następnie dolewam tyle wody, by przykryła mięso. Dusimy tak około 30-40 minut, trzeba sprawdzać poziom wody by nie wyparowała. Można zaprawić potrawę wodą z mąką, ale nie za dużo, bo sos sam w sobie jest gęsty. Łatwe, nieprawdaż? A smakuje wykwintnie.
Tu mięso po rozklepaniu i przyprawieniu (dużo go - ale po podsmażeniu zmniejsza się o około 1/3).
A taki finał duszenia schabu, sos ma piękny kolor i smak.
Teraz zmieniłam jednak trochę przepis, gdyż bezwzględnie smakuje mi lepiej z suszonym estragonem.
Schab w sosie własnym z estragonem.
Rozklepuję cieniutko po porcji schabu na każdego, doprawiam go solą , pieprzem, papryką i suszonym estragonem. Potem oprószam mąką. Na patelni o grubym dnie rozpuszczam trochę masła i dolewam nie za dużo oliwy (by masło się nie przypalało), kładę schab i obsmażam krótko na ostrym ogniu. Dokładam połówkę cebulki i po jej podsmażeniu dolewam troszkę wina (najlepiej białego), w wersji bez wina dajemy trochę maggy. Następnie dolewam tyle wody, by przykryła mięso. Dusimy tak około 30-40 minut, trzeba sprawdzać poziom wody by nie wyparowała. Można zaprawić potrawę wodą z mąką, ale nie za dużo, bo sos sam w sobie jest gęsty. Łatwe, nieprawdaż? A smakuje wykwintnie.
Tu mięso po rozklepaniu i przyprawieniu (dużo go - ale po podsmażeniu zmniejsza się o około 1/3).
A taki finał duszenia schabu, sos ma piękny kolor i smak.
wtorek, 2 kwietnia 2013
Kiełki gorczycy
Jesteśmy po świątecznej obfitości jedzenia, przydałoby się więc powrócić do zdrowego odżywiania. Napiszę więc dzisiaj o niedawno odkrytych przeze mnie kiełkach gorczycy. Gorczycę hoduje się podobnie jak rzeżuchę, najlepiej na tacce wyłożonej watą. Próbowałam w szklance, ale mają na początku wiele śluzu zupełnie jak rzeżucha, więc utrudnia to taki sposób kiełkowania. Po wyrośnięciu roślinki mają ostry, pikantny smak, podobny troszkę do szczawiu. Niestety tak jak rzeżucha gorczyca rośnie około 7 dni.
Rozsypuje się nasionka po mokrej wacie, nie za gęsto.
Po około 4 dniach część nasionek już kiełkuje...
Po 6-7 dniach gorczyca nadaje się do spożycia.
Rozsypuje się nasionka po mokrej wacie, nie za gęsto.
Po około 4 dniach część nasionek już kiełkuje...
Po 6-7 dniach gorczyca nadaje się do spożycia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)